Operacja TOS - odcinek II
[edit: mama zwróciła mi uwagę na kilka szczegółów, więc wpis został poprawiony zgodnie ze wskazówkami rodzicielki] Nie pamiętam momentu wybudzenia. Zresztą niewiele pamiętam z 4 dni po operacji, więc opis wzoruję częściowo na opowieści rodziców, a częściowo na przebłyskach mojej świadomości. Mogą więc być błędy w kolejności. Operacja trwała prawie 8 godzin (zaplanowane były 2-3h), ponieważ okazało się, że miałam dużo zrostów (tyaa, a jak mówiłam Prof. V, że mam zrosty to wywracał oczami), a lekarz nie chciał niczego uszkodzić, więc pomalutku sobie dłubał, usuwając zrosty oplatające nerwy splotu ramiennego i naczynia krwionośne milimetr po milimetrze. Wyszedł zadowolony z efektu, bark był na miejscu, łopatka też, żebro usunięte. Mojej mamie pozwolono się ze mną zobaczyć, ale jak tylko mnie zauważyła i zaczęła płakać, to od razu kazano jej poczekać na zewnątrz. Okazało się, że do chirurga w odwiedziny przyszedł mój neurolog. Cud! Gdy cała trójka gadała sobie na korytarzu, m...