Pozytywne myślenie a EDS; dalsze losy fuzji
Niedawno na forum pojawił się wątek o spełnianiu się zawodowo pomimo EDS. Pojawiło się wiele opinii, że wszystko zależy od nastawienia, tzn. jeśli przestawię sobie w głowie z „jestem chora” na „jestem zdrowa”, to będę mogła spełniać marzenia i żyć względnie normalnie, biorąc pod uwagę pewne ograniczenia, jak szybsze męczenie się, dłuższy odpoczynek.
Zastanawiam się ile w tym prawdy? Długo nie dopuszczałam do siebie myśli, że jestem chora. Mimo złamanego kręgu, jałowej martwicy kości w trzonach dwóch innych, niestabilności szczytowo potylicznej, niestabilności kręgosłupa, potworniaka w brzuchu, zaburzeń widzenia, słuchu, węchu, pomimo zmęczenia, zaburzeń propriocepcji, równowagi, snu, problemów ze skupieniem uwagi i trudności w zapamiętywaniu, mimo braku tchu, arytmii, tachykardii, MCAS, mimo problemów z przewodem pokarmowym, układem moczowo/płciowym, pomimo problemów z utrzymaniem ciśnienia krwi i płynu mózgowo - rdzeniowego, mimo bólu skończyłam szkołę, poszłam na studia, te jedyne, wymarzone, uprawiałam sport - pływanie, windsurfing, żeglowanie, narty, snowboard, rower, tenis. Mieszkałam 200 km od rodziców, radziłam sobie, mogłam robić co chciałam, mogłam chodzić na imprezy, jeździć na wakacje i dobrze się bawić - te rzeczy tylko mogłam w teorii, w praktyce moje ciało się buntowało, by po tygodniu w szkole jeszcze imprezować w weekend.
Pierwszą operację (oczyszczanie i rekonstrukcja zatok plus usunięcie polipów) miałam jeszcze w liceum. Drugą operację (usunięcie potworniaka) miałam po pierwszym roku studiów, półtora tygodnia później zdałam ostatn
i egzamin. Był ustny, z anatomii zwierząt. Trzecią operację (znów zatoki) miałam pół roku później tuż przed świętami, a więc tuż przed egzaminami, które też zaliczyłam. Czwartą (znów jajniki) po drugim roku, też w trakcie sesji. Żadna z tych operacji nie była dla mnie powodem do wolnego i odpoczynku.
Więc kiedy się poddałam? Kiedy pozwoliłam sobie odpuścić?



Jako młoda kobieta bardzo bym chciała pójść do galerii, na zakupy, na imprezę i choć czasem próbuję, narazie kończy się to fiaskiem. Mimo wszystko wierzę, że za jakiś czas choć do części tych czynności uda mi się wrócić. Napewno zrobię wszystko, by żyć w miarę normalnym życiem. I wiem, że jestem na dobrej drodze :)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sztywna, a tym samym stabilna szyja jest niezwykłym uczuciem, jakiego nie znałam nigdy wcześniej. Brak ruchomości jest niewielką, a właściwie żadną ceną za stabilność. Gdybym miała wybór 2,5 roku temu, ustabilizowałabym tę szyję od razu tak, jak jest teraz. Jest to trudne do opisania, ponieważ mięśnie są wciąż napięte i odczuwam pewien ból, ale w ciągu tygodnia wzięłam może 200mg tramadolu. Przed operacją brałam zdecydowanie więcej w ciągu jednego dnia :) Odstawiłam opioidy z dnia na dzień, bez objawów odstawiennych! A tyle lat mi wmawiano, że głowa mnie boli od tabletek przeciwbólowych. Pozwolicie, że nie skomentuję tej teorii, ponieważ musiałabym użyć samych niecenzuralnych słów ;)
Problem jest wciąż z barkiem. Ramię nieco opadło po botoksie, ale pociągnęło za sobą głowę (więc ramiona są równiej, a głowa jest krzywo). W poniedziałek tydzień temu byłam w Warszawie u ortopedy, podejrzewa TOS - zespół otworu górnego klatki piersiowej, czyli ucisk na nerwy i naczynia. Ale żeby było śmieszniej, w badaniu większe zmiany czuć w drugiej ręce (prawej), a nie w tej, której bark jest wyżej :D zaś odwrotnie! Doktor obiecał się skonsultować z kolegami od kręgosłupa, by dowiedzieć się o ewentualne zrosty i umówić badania USG i EMG rąk na przyszły tydzień, ale on chce być przy obu badaniach i mają być zrobione w konkretnym miejscu i porządnie, w odpowiednich pozycjach w których są objawy, a nie w takich w których wygodnie lekarzowi!

No ale jak widzicie ciągle trzeba walczyć, nie ma żadnego wolnego! Jedno naprawią, a już drugie się sypie ;) takie życie, nie ma co marudzić, tylko trzeba iść dalej. Pomału, własnym tempem, byle do przodu!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPowodzenia z barkami ! Walcz dalej :D
OdpowiedzUsuń