Mam problem. Mam go od dzieciństwa, nigdy nie umiałam połykać tabletek. Przy tej ilości, którą biorę przeżywam horror dzień w dzień. Od lutowej operacji jest gorzej. Na początku nie mogłam połknąć żadnej tabletki bez zakrztuszenia. Wtedy mogłam wykaszleć tabletkę i wziąć ponownie. Później, wraz z upływem czasu, było tylko gorzej. Tabletka klinowała się w gardle, ja odczucie, że się duszę, łzy w oczach i wymioty. 

Po takich akcjach rodzi się pytanie, czy powinnam wziąć wszystkie tabletki sprzed wymiotów ponownie czy jednak uznać, że coś zostało? Najczęściej uważam, ze zostało, a jeśli czuję się źle, to biorę odpowiedni lek drugi raz zbyt krótkiego upływu czasu.

Na ten moment nauczyłam się nie panikować, więc tabletka klinuje się w gardle, jakby o coś zahaczyła, a ja czekam, aż przejdzie dalej. Nie ma szans, by przepchać bułką czy czymkolwiek innym. Muszę przeczekać, aż się rozpuści. Dziś siedziałam 40 min i ani się nie położę, ani pozycji nie zmienię, tabletka rani gardło, a mnie szlag jasny trafia. 

Tyczy się to też jedzenia, siedzi w gardle i nie chce przejść dalej, nie ważne co bym zrobiła. Nienawidzę jeść, nie mam na nic ochoty z jedzenia, po wszystkim mnie mdli i nie wiem czemu. Może to jakieś chwilowe pogorszenie i znów będzie lepiej :)

Wciąż boli mnie głowa po akcji z komarem. Jestem tym zmęczona i trochę zdołowana. Muszę odpocząć. 

Tylko jak odpocząć od bólu, skoro nie mogę odłożyć go na bok? To nie praca, że wracam do domu i wychodzę z ciała. Chciałabym tak, ale się nie da.

Akceptuję ten stan rzeczy, nie pytam siebie dlaczego ja. Każdy z nas, młody czy stary, duży czy mały, zmaga się z własnymi problemami, które dla tej konkretnej osoby są najważniejsze. I to jest normalne. To że ja mam taki problem nie sprawia, że inni mają mniejszy. Jest jak jest ;) 


W poniedziałek wizyta u V. Ciekawe co powie :)

Delikatne uściski dla zeberek :*

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jeszcze jeden oddech...

Shunt, stabilizacja kręgosłupa, bomba, fluoroskopia....

Miesiąc po operacji TOS