Czarnobiały urodził się, gdy ja byłam jeszcze małą dziewczynką. Miałam mniej niż 10 lat, wydaje mi się, że był w moim życiu „od zawsze”. Pochodził z mojego kociego rodu - kiedyś miałam dużą grupę wiecznie mnożących się kotów, dopiero później zaczęliśmy je kastrować (Czarnobiałego jako jednego z pierwszych). Był ze mną, gdy byłam w ciężkiej depresji w pierwszym gimnazjum, był gdy przeniosłam się do drugiego, gdy poszłam do liceum… kochał mnie nawet, gdy poszłam na studia i zostawiłam go u rodziców. Przytulał się stęskniony za każdym razem, gdy wracałam, bez cienia złości, że mnie nie było. 

Od zawsze był kotem wychodzącym, nie potrafię zniewolić zwierząt. Wychodził oknem dachowym, schodząc po wielkim dębie. Czasem polował, przynosił myszy, jaszczurki, ryby… ot, kocia natura. Miał tendencję do zdzierania skóry z jednego palca, po 5 szyciu palec został amputowany. Później nie chorował. Dopiero kilka lat temu pojawił się guz na jego barku - usunęliśmy. Kiedyś, śpiąc w domu, przestraszył się czegoś w TV i poślizgnął się próbując uciekać - wyrżnął żuchwą o szafkę - stracił 2 czy 3 siekacze.


2 lata temu na brodzie pojawiła się cysta wypełniona płynem. Próbowaliśmy leczyć z różnym skutkiem. Póżniej pojawił się guz za uchem - czarny, rozpadający się. Zdecydowaliśmy o operacji, ale ze względu na wiek konieczne było wykonanie badań krwi. Wykazały one zły stan wątroby i nerek, operacja była niemożliwa. Po nitce do kłębka okazało się, że problem był w przewlekłym stanie zapalnym pęcherza. Leczenie nie przynosiło skutku. Pod koniec jesieni poprzedniego roku Czarnobiały dosłownie wył z bólu, konieczne było zacewnikowanie. W pęcherzu był piach i skrzepy krwi. W grudniu, dzięki pomocy radiologa z Wrocławia z klinik weterynaryjnych, udało się sprawdzić co siedzi w moim kotku - Aspergillus, grzyb, rzadka sprawa w pęcherzu moczowym. Leczenie przyniosło dużą poprawę, ale krótkotrwałą. Tabletki dostawał 3 dni, a później 2 tygodnie przerwy i znów 3 dni itd. W tym czasie przez tydzień było lepiej, a później stopniowo było pogorszenie. Po kolejnej dawce - znów poprawa itd. Wciąż nie nadawał się do operacji.




W ostatnich tygodniach zaczął kaszleć. Próbowaliśmy antybiotyki, sterydy… RTG wykazało guza na krtani. Zastosowaliśmy inhalację, poprawa była znikoma. RTG kontrolne pokazało, że guz nie schodzi. Zdecydowałam o bronchoskopii - okazało się, że guz musi być po zewnętrznej stronie krtani, ale były ogniska zapalne, krwawiące w tchawicy. Upierałam się, że guza trzeba usunąć, bo kot się dusi. Doktor zajmował się narzekaniem na pacjentów i stwierdził, że może go zoperować w czerwcu. A to połowa maja… Rzadko mi się to zdarza, ale rozpłakałam się z tej niemocy - mój kot cierpiał. Doktor wiedział, że nie robię rabanu, jeśli stan nie jest poważny. Zlitował się nade mną i stwierdził, że jeśli nie będzie poprawy, to zoperuje go nawet w nocy. 


Ale nie zmienił leczenia. Mimo iż poprzednie nie pomogło, to je kontynuował. Ja analizowałam uśpienie, bo nie widziałam szans na poprawę, ale chciałam dać mu szansę, tę ostatnią. Tych ostatnich szans Czarnobiały wykorzystał sporo, gdy walczyliśmy z jego pęcherzem. 

Po bronchoskopii wróciliśmy do domu, po paru godzinach wybudził się z narkozy… mama dała mu parówkę, ja jego ulubione kocie mleko, a później… zniknął. Zapewne odszedł, by gdzieś umrzeć. Tak robią koty. Nigdy nie odchodził, zawsze wracał do domu. 
Chciałabym wierzyć, że poszedł do kociego nieba. Ale nie wierzę w żadne niebo, bo czym miałoby ono być? Każdy z nas wyobraża je sobie inaczej - ja nie wyobrażam go sobie bez zwierząt, dla innych niebo ze zwierzętami to piekło. A może niebo to po prostu pamięć o zmarłych, nasze wspomnienia dobrych chwil? Jakkolwiek by nie było, będę za nim tęsknić. Spędził ze mną większość mojego życia. 

A jeśli niebo istnieje, to zapewne przywitał się już ze swoim bratem, którego zjadły moje psy. Ze swoimi rodzicami - Pusią i Czarusiem, pogonił moje wszystkie psy i koty. Mój dziadek zapewne już pogonił go gwizdem… ale wierzę, że obaj moi dziadkowie kochali mnie bardziej niż swoją niechęć do kotów i zaopiekują się nim do mojego przyjścia.









Czarnobiały, wierzę, że już nie cierpisz. Wykorzystałeś przynajmniej kilka pakietów kocich 9 żyć. Gdybym mogła, podarowałabym Ci kolejny pakiet. Udanych polowań <3 

Komentarze

  1. Casino Tycoon Slot Machines - Mapyro
    Game information, and 서산 출장마사지 maps for Casino Tycoon. Find Casinos that offer Casino Tycoon slot machines. 광주 출장안마 casino 하남 출장안마 Tycoon. Rating: 강릉 출장안마 5 의정부 출장안마 · ‎9 reviews

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Neurochirurdzy w USA, czy żyły w mózgu też są ważne?

Shunt, stabilizacja kręgosłupa, bomba, fluoroskopia....

Jeszcze jeden oddech...