Szczęście

Operacja na 20.02.2017 - fuzja C4/C5 od przodu. Jeśli nie da to spodziewanej poprawy, po kilku dniach naprostujemy głowę od tyłu, a później infiltracja C2/C3. Nie mogę się już doczekać ;)


Odnośnie operacji, wielu ludzi, z rodziny czy znajomych, pyta mnie, jak jestem w stanie znosić tyle tych operacji z uśmiechem i jeszcze mieć siłę, by pocieszać i wspierać innych, a rodzinę zapewniać, że przecież wszystko będzie dobrze i na pewno po operacji będzie lepiej, a jak potrzebna będzie kolejna, to zrobimy i wtedy już na pewno będzie OK.

Sekret jest prosty, choć był trudny do nauczenia się. Powiedziałam sobie w myślach, że tak już jest, nie mogę tego zmienić, więc nie mogę się tym przejmować, a strach nie sprawi, że operacja będzie lżejsza lub krótsza lub że nie będzie jej wcale. Jest jak jest. Prawdą też jest, że moi rodzice zawsze ze mną byli. Czasem mnie dołując, czasem pocieszając, ale byli. Nigdy przenigdy mnie nie zostawili, bez względu na moje popełnione błędy, zawsze mi wybaczali i zwyczajnie oddawali mi swój czas. Moja mama zawsze jeździła ze mną do lekarzy i na operacje, tata musiał pracować, ale był ze mną sercem. Na operacje jednak zawsze przyjeżdżał.

Za każdym razem wspierał mnie też mój brat, mówiąc, że przecież najważniejsze, że jesteśmy wszyscy razem i nigdy się nie zostawimy. Przyjeżdżał do szpitali i załatwiał wszystko, o co poprosiłam. Nie zdarzyło mu się mi odmówić.

Nie wolno odrzucać takiej pomocy i twierdzić ’bo Ty mnie nie rozumiesz, bo Ty nie wiesz jak to jest’. Pamiętajmy, że każdy z nas ma swoje problemy i nie da się ocenić, który problem jest większy, który mniejszy. Doceniajmy to, że ktoś się stara, może czasem nieudolnie, ale robi to dla nas. Nie odpychajmy takich osób.

Często słyszę ’bo mnie nikt nie wspiera, bo ja jestem sam’, a na pytanie co z rodziną, odpowiadają, no niby są, ale każdy ma swój problem, nie chcę ich obciążać itp. Ludzie… po to jest rodzina, by wspierać. Nie oczekujmy, że rzucą wszystko i staniemy się pępkiem świata, bo jesteśmy chorzy. Świat kręci się dalej i na nikogo nie poczeka. Doceńmy, że ktoś poświęci część swojego czasu nam, porozmawia, przytuli. Nie negujmy, że za mało. Każdy da nam tyle czasu, ile może. I to się liczy.

Poza tym, ważna jest rozmowa. Jeśli coś chcesz - powiedz. Jeśli ktoś robi coś źle - powiedz, dodając przy tym, jak byś chciał, by ten ktoś coś zrobił. Komunikujmy nasze myśli, ponieważ nikt nie siedzi w naszych głowach.

Jest też inna sprawa o której zapominamy… Nasze szczęście zależy od doceniania drobnych rzeczy i od uśmiechu, który dajemy i który dostajemy od innych. Nie oczekuj, że tylko będziesz dostawał. Daj coś od siebie, powiedz mamie/tacie/mężowi/żonie/dziecku, że go kochasz, podziękuj za pomoc, za poświęcony czas. Przytul, bez powodu. Uśmiechnij się, gdy zobaczycie się po całym dniu. Gdy czujesz się na siłach, zrób coś dla innych, przygotuj posiłek, wyjdź z psem, nakarm kota, posprzątaj… Szczęście zawsze się udziela, a uwierz, że gdy tej drugiej osobie zrobi się miło, Ty też będziesz czuł się lepiej.

Mi, poza rodziną, szczęście dają zwierzęta. Gdy do łóżka przyjdzie moja Kocica i mruczy, a gdy przestanę ją głaskać, kładzie mi łapkę na dłoni, by głaskać dalej. Gdy na kanapie na kolana wejdzie mi malutka Koteczka, przytulając się. A gdy układam puzzle siedząc na podłodze, kocur zmieni swoją pozycję tak, by być bliżej mnie i mnie dotykać. Niesamowite jest uczucie, gdy moje psy zobaczą, że wracam do domu i dosłownie się przepychają wchodząc na moje siedzenie i nie dając mi wyjść z auta. Lub jak wchodzą do domu i mnie zobaczą, a ich pyski się rozpromieniają. Gdy suczka skacze mi na kolana, by tylko ją podrapać chwilkę za uchem lub wskakuje do samochodu, by się ze mną przejechać do miasta.

Szczęście daje też przygotowana dla mnie przez rodziców kolacja, przyniesiona czekoladka czy szukanie całymi dniami rozwiązań dla mojego kręgosłupa. Gdy przykryją mnie kocem lub rozpalą kominek jak mi zimno. Gdy pilnują bym nie przeprostowywała lub nie wyginała stawów. Gdy stają na rzęsach, by zdobyć dla mnie leki w niedzielę, jak nie dopilnuję, by pójść do rodzinnego wcześniej. Gdy mama przygotuje mi leki, a tata zawsze się gubi w moich tabletkach i co dzień pyta co jest co :) gdy tata zaraz po wejściu do domu po całym dniu pracy, zawróci by podjechać do sklepu, bo akurat bardzo chcę czekoladkę.

Szczęście daje mi przyjaciółka, gdy napisze do mnie lub przyjedzie, mimo że wie, że nigdzie nie wyjdziemy, to po prostu ze mną jest. Gdy mnie rozśmiesza. Gdy mój przyjaciel pisze do mnie tylko po to, by dowiedzieć się kiedy kolejna operacja i gdy robi wszystko, by odwiedzić mnie w szpitalu, choć na 5 min.


Doceniajmy takie rzeczy i nagle się okaże, że nie jesteśmy całkiem sami. Naucz się ignorować negatywne komentarze ludzi, którzy nie są dla Ciebie ważni. Doceń każdego, kto, choć w części, stara się pomóc i daj mu też coś od siebie, choćby tylko uśmiech i słowo ’dziękuję’. Życie staje się wtedy prostsze i przyjemniejsze, a my i nasze otoczenie szczęśliwsi i silniejsi, a choroba mniej straszna.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jeszcze jeden oddech...

Shunt, stabilizacja kręgosłupa, bomba, fluoroskopia....

Miesiąc po operacji TOS