Tubylcy Przychodni/ Clinic Native

Od tygodnia jestem chora - ostra angina (ropne zapalenie gardła) + zapalenie oskrzeli i tchawicy. Mam suchy kaszel i od tygodnia nie mówię. Tak jak nigdy nie miewam gorączki, tak teraz mnie rozłożyło i temperatura 39,5'.

W piątek 06/01/17 było święto (wtedy akurat było już całkiem źle), więc przyjechała do mnie Pani Doktor dyżurująca. Miła, fajna babka. Zbadała, orzekła, że oskrzela i gardło są zapalone, dała antybiotyk i poszła. We wtorek wciąż nie było poprawy, więc zgłosiłam się do mojego doktora rodzinnego. Skierował mnie do swojej koleżanki. Poszłam więc do przychodni, od Pani recepcjonistki wzięłam numerek i poszłam pod gabinet. Tzn w jego okolice, bo dalej mnie nie wpuszczono - tubylcy i matki z dziećmi. Miałam gorączkę, kaszel i wyglądałam jak nieszczęście, więc mamusie chroniące swoje rozbrykane dzieci orzekły, że numer 12 jest ostatni, bo więcej nie mogą lekarze przyjąć i mam czekać na korytarzu. Nie znam się, więc czekam… Gdy tłum się trochę przerzedził zajrzałam pod gabinet i pytam, który numerek wszedł - 13. Nosz kurczę blade… Ok, poczekam aż wyjdzie i wejdę. Niestety czternastka warowała pod samymi drzwiami… Czekam. Czternastka wychodzi, ja postanawiam wejść i wtedy piętnastka:

[15] a dlaczego Pani wchodzi? Spóźniła się to niech teraz czeka.
[JA] nie spóźniłam się, tylko czekałam na korytarzu. (szept łamany, przerywany kaszlem)
[15] ale teraz moja kolej, ja powinnam wejść…

Zamknęłam drzwi gabinetu od środka i, niestety, Piętnastka musiała odpuścić. Zabiła mnie wzrokiem przy wyjściu. Miła Pani Doktor potwierdziła diagnozę, ale zmieniła antybiotyk i syrop. Kazała zgłosić się w piątek o 12, pod koniec jej pracy, by nie czekać z… 'Tubylcami".

Tubylcy to zazwyczaj starsze panie, nudzące się w domu i przychodzące do przychodni na plotki. Głośno komentują czas oczekiwania, liczą czas, który pacjenci spędzają u lekarzy (który zawsze jest zbyt długi), pilnują kolejki i oczywiście zajmują miejsca siedzące. Ktoś powie, że mają prawo siedzieć tam i czekać na wizytę wraz z innymi pacjentami. Tak mają prawo, tylko Pani Tubylec przychodzi do przychodni o godz. 7 rano mimo, że wizytę ma na 14:00. Więc Pani Tubylec zamiast przyjść, powiedzmy 10 min przed, przychodzi rano i siedzi… Później przychodzą ludzie umówieni na swoje wizyty i miejsc brak. Więc reszta stoi. Pani Tubylec z odrazą patrzy na kaszlących i gorączkujących pacjentów, bo przecież mogą ją zarazić. Do przychodni przecież powinni przychodzić ludzie zdrowi. W sumie nie znam motywów działania tubylców. Ale rozumiem, czemu później narzekają, że stawy i kości bolą… Mnie też bolą, jak posiedzę pół godziny na tej ławce, a co dopiero 7 godzin… (tyczy się to tylko osób starszych, które do przychodni przychodzą posiedzieć, nie będąc chore)

Byłam dziś na kontroli. Poszło sprawnie i w poczekalni i u Pani Doktor. Gardło z ropnego zmienia się na burgundowo czerowne, a oskrzela mniej świszczą. Kaszlu też mniej i gorączki brak :) Tak więc antybiotyk brać do 10 dni i powinno być ok ;)

Niestety nie może być tak kolorowo. Wczoraj podwichnęłam nadgarstek, nie tak oparłam się na dłoni i kosteczki śródręcza się porozsuwały. Ubrałam więc dziś ortezę na łapkę i korzystając z tej zbroi otwierałam niezwykle ciężkie drzwi przychodni. Tak, dobrze myślicie… zwichnęłam tym sposobem łokieć, kość promieniowa wystaje poza staw. Za parę dni wróci na miejsce :)

Odpowiedzi od V brak.




————————————————————————————————————————



For a week I’m ill - pyopharyngitis + tracheobronchitis. I have dry cough and cannot talk for a week. I never have fever, now it’s about 39,5’.


On Friday 06/Jan/17 was a Holiday in Poland and that day I become to feel very bad. My parents call for a doctor on duty. That doctor was a nice, kind lady, who checked me, said it is a tracheobronchitis and pyopharyngitis, gave me the antibiotic and left. On Tueasday it was worse than better so I called to my primary physician, who said I should visit his girl doctor friend. So I went to the clinic, took the patient-number from receptionist and went to the waiting area near the consulting office. Well I could not come in, because other patients (Natives and mothers with running children) didn’t let me. I had high fever, cough and looked miserable, so mothers were affraid their children might get sick because of me… They told me if I have number 12, that means I’m the last and should wait outside. I don’t know the rules in the clinic, so I went out… When there was less people I went to the waiting area and ask waiting patients which number went to Dr L - 13th… Damn. Ok I wait till he/she goes out and then I go in…yhym. Fourteen was waiting so close the door the 13th barely could go out from the office. I’m waiting. Fourteenth goes out I go in… At least I’m trying. Fifteenth:

[15] Why are you going in? You were late so wait now!
[Me] I was not late, I was waiting outside (whispear with cough)
[15] But now is my turn, I should go in…

I closed the door of doctor’s office from the inside so 15th had to give up. But she killed me with her eyes when I went out. Nice doctor checked the diagnosis out, but she changed the antibiotic and sirup for different ones. She told me to come on Friday at 12 pm, on the end of her job, to not to wait with… ’Natives’.

Natives are mostly old ladies, who get bored in their houses and come to the clinic to chitchat. Laudly comment how long they have to wait, they count the time other patients spend in a doctor’s office (other patients are always too long), supervise the queue and, of course, occupy the sits. You can say Natives have a right to sit and wait for the visit with other patients. Sure, they do. But this old ladies (sometimes gentelmen as well) come to the clinic at 7am, but their appointmet is at 2pm. So rather than come 10 minutes before the visit they come in the morning and sit… Then Other Patients come for their morning visits and have no place to wait. So Other Patients have to stand. Mrs Native looks revulsionly on sick, coughing people with fever, they can infect Mrs Native. Mrs Native has all disease in the world. To the clinic should come only healthy people. I don’t know why Natives are doing that. But I started to understand why Old People say their bones and joints hurt… My bones and joints hurt after half an hour sitting on those bench, but after 7 I would probably die…
(It is not about all olders, only about those who are not ill, just like to spend time in clinics)


I was to the Doctor today again, at 12pm. It went fast and efficiently. The throat from purulent was changing to burgundy - red, and my bronchial tubes are better :) I cough less and there is no fever :) So antibiotic I have to take at least 6 more days and should be fine :)

I wouldn’t be myself if everything was perfect, right? Yesterday I put my wrist out, I have backed myself on that wrist and the small bones moved :( So today I wore a brace on the left wrist. But, because I had so hard armour, I opened the heavy clinic door with the left, hurt wrist. Yes, you are right… i sprained my elbow. The radious bone is over the joint, it is possible to feel it and if I streight my arm it is even visible ;) It will fix in few days :)


No answer from V.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jeszcze jeden oddech...

Shunt, stabilizacja kręgosłupa, bomba, fluoroskopia....

Miesiąc po operacji TOS